Dopalacze SLD
Nowy spot wyborczy SLD bez Grzesia, a z Jędrzejem Wijasem w roli Nergala. Ryczący, ułożony starszy chłopiec z angielskim zaczesem na boczek wykrzykujący mocny przekaz wyborczy. Ryczy on między innymi, że koniec drętwych mów, co ja osobiście odebrałam jako apel do Napieralskiego, który z wszystkich liderów z tym ma największy problem bezapelacyjnie. Szkoda, że nie wystąpił on w spocie i nie wyskakiwał z za pleców wokalisty wyposażony w swoje narzędzia kampanijne w postaci kredek czy jabłek odziany w kask. W realu okazało się, że w polityce to nie tylko dance i disco czy kangurze skoki, a i death metal czego dowiódł spot SLD. Oglądam ten spot i mimo wszystko nie dowierzam, ta kampania wyborcza jest jedną z nudniejszych, a smaczku dodają nam spoty SLD i PSL, które nie musząc skupiać się zbytnio na kampanii jako ugrupowania z drugiej linii mogą z kolei skupić się na spotach. Słuchając takiego death metalu i diabeł uciekając ze strachu zjadłby własny ogon jak i odpuścił by świeckie państwo. A ja przez chwilę myślałam, że to LSD, anie SLD tak może zadziałać na mózg.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna