piątek, 16 września 2011

Z życia wzięte

Pojechałam dzisiaj do swojej matki, której notabene nie było, a byli jej znajomi czekający na nią i nagle wywaliło korki. Hm, normalnie człowiek otwiera skrzynkę w, której jest bezpiecznik i po sprawie. Ta prosta jak się okazało czynność nie jest prosta, a wręcz jest niewykonalna za sprawą Lubelskiego Zakładu Energetycznego. Skrzynki owszem nowe ale nie założono na nich plomb, a do póki nie założą kluczy nie wydadzą i zdaje się że to już jakiś miesiąc minął odkąd są nowe niedostępne dla mieszkańców skrzynki .
W takiej sytuacji otworzyć skrzynki może tylko pogotowie energetyczne, a tu niespodzianka. Jak chce Pani to przyjedziemy za 2-3 godziny i proszę przygotować ostatni rachunek za energię oraz umowę z zakładem i będzie to otwarcie kosztowało 50-150 zł.  Zakład ponoszący odpowiedzialność za zaistniałą sytuację domaga się zapłaty i zakłada, że właściciel domu w nim jest, po ciemku znajdzie umowę, którą podpisał wiele lat temu oczywiście również po ciemku i ostatni rachunek. Nie zakłada tego, że ktoś ma dwa domy i umowa może być w tym drugim, że płaci przelewem z konta i nie czuje się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. 
W końcu łaskawie przyjechali i stała się jasność w tej całej niejasnej dla mnie sytuacji.




Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna