sobota, 23 lipca 2011

Jestem za, a nawet przeciw

Powiedzenie stare ale jakie jare. Prezydent Lech Wałęsa twórca tegoż powiedzenia, które w odniesieniu do jego osoby lubię jest politykiem, który wie czego chce i zawsze w sposób klarowny bez kombinowania słownego wyrażał i wyraża swoje poglądy. Ostatnio na przykład na pytanie dlaczego nie spotka się z Obamą odpowiedział szczerze, że nie pasuje mu. I to jest to co ja lubię najbardziej, prosta odpowiedź czytelna nawet dla ludzi czytających bez zrozumienia instrukcję obsługi suszarki do włosów.
 Nie trawię zaś polityków, którzy wypowiadając jakieś słowotoki próbują z nas zrobić kretynów  konstruując w tym celu bełkot polityczny. Złotoustym w tej materii jest premier Tusk który jest za rezygnacją z bilbordów, a nawet jest przeciwko temu zakazowi. I tak z jednej strony chce koleżanki i kolegów z PO namawiać do rezygnacji z wieszania bilbordów, które urosły do rangi symbolu w wydawaniu pieniędzy publicznych na kampanie polityczne, a z drugiej strony chce by jego znajomi z PO mieli takie same szanse w wyborach jak konkurencja.  Premier nie wie jaką ma siłę persfazji i ma zamiar to sprawdzić.
Skoro nie wie i dopiero chce sprawdzać swoje siły w szeregach PO to po co o tym mówi.  Nie da się zjeść ciasteczka i mieć go na później mając do zjedzenia tylko jedno ciasteczko.  Tusk chce przypodobać się wszystkim mówiąc o bezsensownej i kosztownej kampanii bilbordowej, a za jakiś czas jego PO zaklei nas bilbordami na równi z innymi partiami bo w między czasie dowiemy się, iż ma małą siłę persfazji w swojej partii. Sprawdzi się to o czym wiemy, że traktuje nas pan premier jak ludzi, którzy po przeczytaniu instrukcji suszarki do włosów  próbują bez powodzenia powiesić na niej pranie.  Wybory parlamentarne nie dla idiotów,  a  dla normalnych ludzi mających świadomość prymitywnej próby wpuszczenia ich w bilbordowe maliny .

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna