czwartek, 4 sierpnia 2011

Siedem

Siedem godzin trwała nasza podróż z Warszawy na Hel.  Przez sześć godzin telepało naszym samochodzikiem jak małym kutrem podczas sztormu, aż w końcu dojechaliśmy do punktu wyboru. Jechać tak jak jakieś dziewięćdziesiąt procent samochodów przed nami, czy jak mniejszość pojechać zgodnie z drogowskazem na uwaga, AUTOSTRADĘ. Z duszą na ramieniu pojechaliśmy na autostradę nie mając pewności, że tam będzie bo jak wiadomo polskie znaki czasami pokazują coś czego nie ma, albo jest ale jakby w krzywym zwierciadle.  Tym razem było to co na znaku, a było tego szczęścia, aż 100km za 17.50zł.  Za 17.50 autostrada świeci pustkami i tylko czasami śmiga po niej frajer taki jak my, który z każdym tankowaniem płaci państwu haracz, a jadąc zabójczo długim kawałkiem autostrady dokłada do niego za każde 100 km kolejne 17.50.  Póki co droga do d..y, a pogoda idealna słońce i jeszcze raz słońce i bez opłat za promienie słoneczne.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna