wtorek, 19 lipca 2011

Zagrożony i pobudzony

Jerzy Wenderlich poczuł zagrożenie płynące ze strony Eugeniusza Kłopotka wymachującego rękami. Do siejącego przez siebie "zagrożenia" dorzucił jeszcze ksywkę Wenderlichowi nazywając go gościem.  I tak panowie sobie powrzucali sobie przy okazji nudnego jak się okazuje tematu jakim jest rolnictwo. PSL, który jak wiadomo nie od dziś z rolnikami, których używa jako tarczy niewiele ma wspólnego i przed każdymi wyborami wciska nam kit, że jest oto w Polsce partia chłopska. SLD z kolei jako ugrupowanie od dawna nie mające nic do powiedzenia w polityce jak zwykle w gorącym okresie przedwyborczym ze zdwojoną siłą gryzie wszystkie tematy z rolnictwem włącznie. A podział na płacących wysoki ZUS i grosikowy KRUS był, jest i ma się dobrze. Tak samo dobrze ma się podział na kaso-fiskalnych i kasę zgarniających z kast wyższych, którzy niezłą kasę zarabiając kaso-fiskalni nie są.
Nieunikniony jest koniec PSL, którego koniec nie będzie miał siły końcowej Samooborony gdyż trudno byłoby dogonić Leppera i jego watahę ale w finale spotkają się poza sejmem. Będąc ugrupowaniem nie atakującym, a działającym na zasadzie zaniechania działania jest niczym ciepłe kluchy czy też lelumpolelum jak kto woli.  SLD zaś otoczone nielicznym fanklubem czerwonych dziadków z PRL i garstką klerofobów oraz innej maści fobów przędzie nieco lepiej i jakieś 6% do 7% dowiezie do sejmu.  Za jedno Wenderlichowi należą się wielkie brawa, za to mianowicie, iż pierwszy raz można było zobaczyć pobudzonego Kłopotka. Kłopotka, który zawsze ma kłopot z powiedzeniem o co konkretnie PSL chodzi i jaki PSL ma program dla wszystkich Polaków, a nie wszystkich rolników.  Tym razem również nic nie powiedział o programie, nawet o programie dla rolników ale przynajmniej został podłączony do prądu.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna