środa, 31 sierpnia 2011

Radosława Sikorskiego metody wychowawcze

Sikorski w obecności osób trzecich oraz dziennikarzy i kamer skarcił syna słownie mówiąc:

"Dwója!
 Lufa!
 Zero!
 Za burtę wylatujesz!
 Nie masz prawa tu być!"

Syn Sikorskiego ma 10 lat i za błędną odpowiedź na pytanie zadane przez ojca karcony jest publicznie.  Dla pana ministra mniej niż zero za skandaliczne metody wychowawcze. Nieudolny wychowawczo ojciec to nieudolny polityk. Super niania potrzebna od zaraz !

Afera rolkowa na Wiejskiej

Sejmowe toalety skrywają papierowe sekrety. W toaletach tych pojawił się papier toaletowy z wydrukowanymi dziesięcioma zabowiązaniami PO oraz z podpisem "Komitet Wyborczy SLD".  Jak do tej pory nie udało się wykryć sprawców, a że papier szybko schodzi zachodzi uzasadniona obawa, iż może dojść do utracenia dowodów rzeczowych.  W  związku z tym zapewne niebawem zostanie powołana Sejmowa Komisja Śledcza ds. niebezpiecznego papieru toaletowego. Członków komisji, która zajmie się ustaleniem kto jest odpowiedzialny za wyprodukowanie oraz za rozmieszczenie niebezpiecznych  dla parlamentarzystów rolek w toaletach czeka ciężkie zadanie. Z niecierpliwością czekam na raport komisji, który może być dla wielu wielkim zaskoczeniem.

Co Lubi Ania Glijer?

Ania Glijer to nie mała dziewczynka która ogląda teletubisie i uwielbia danonki o smaku waniliowym. Ania Glijer  to taka duża Ania, która lubi to i startuje z listy PO w Lublinie do Sejmu.  Na swoich plakatach umieściła hasło "lubię to" , a co to jest to "to" to już nie zmieściło się na plakacie albo "to" co lubi to swoje 30 miejsce na liście, a może to, że wisi  to na słupie czy też to "to" to jakaś zagadka dla wyborców.  Co lubi tygrysek to wiem, a co lubi Ania dalej nie wiem i już nawet nie chcę się w to zagłębiać.

Chłodna Muchy kalkulacja

Joanna Mucha została zaproszona przez Amazonki z Puław i do programu "Babilon".  Wybrała zaproszenie do programu nie będącego programem misyjnym mającym w jakiś sposób służyć ludziom, a odrzuciła zaproszenie Kobiet, którym wsparcie w osobie posłanki zapewne by się przydało.  Amazonek w porównaniu z oglądalnością programu w TV ogólnopolskiej niewiele, a więc szybka chłodna kalkulacja i wybór pada na Babilon.
Liczy się tylko głos, a człowiek jest tylko marionetką. Im więcej kukiełek do złapania tym lepiej.  Oby następnym razem Amazonki zapraszały polityków mających w centrum swoich zainteresowań człowieka, a nie potrzebę bycia celebrytką skrupulatnie kalkulującą korzyści jakie może czerpać z zaproszeń.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Pomysłowy John Godson

Poseł z PO John Godson myślał i wymyślił niczym pomysłowy Dobromir by zakazać picia w powietrzu. Skoro nie można pić w pociągach i autobusach należy zakazać picia w samolotach. Tak nam dobrze w budowanej przez PO Polsce, która zdaniem PSL to raj, że jeszcze tylko latające picie powinno nam zaprzątać głowę.
Szkoda, że Sejm nie lata być może wówczas i picie sejmowe zaprzątało by posła głowę.
Przez chwilę wydawało się, że Sejm wytrzeźwieje ponieważ sklep monopolowy znajdujący się w nim był nie tylko w odległości mniejszej niż wymagane pięćdziesiąt metrów od kaplicy, a był naprzeciwko niej.  Takie dwa w jednym coś dla ciała i dla ducha.  Chwila jak to chwila, krótko trwała, a monopolowy został przeniesiono piętro wyżej. I tak 50m. niby dalej, a w pionie licząc dalej niezgodnie z przepisami. Coś tam się nie zgadza z tymi metrami ale coś tam coś tam dalej jest niż było. Grunt to, że alkohol jest i napić się w spokoju w Sejmie można.

Zalew Zemborzycki

Zalew Zemborzycki przyciąga jak magnes i niestety przyciąga  również awanturujących się zapitych ludzi jak i kierowców rozjeżdżających las. Sobota sierpniowa ulica Grzybowa, woda i las i leśne samochody zaparkowane w lesie. Mała uliczka, która powinna służyć mieszkańcom w letnie słoneczne dni staje się zasmrodzoną i zakorkowaną uliczką przypominającą korki znane nam z centrum Lublina. O tym, że taka ulica jest zdaje się zapomniała Straż Miejska, której próżno szukać na tej zarośniętej uliczce o, której zapomnieli również urzędnicy odpowiedzialni za stan dróg. Jest to droga miejska, a miasto od lat unika kontaktu z krzakami przy tej drodze na drogę już wrastającymi.  Jadąc tą ulicą trudno wyprzedzić pieszego czy rowerzystę, a minięcie się z samochodem jadącym z naprzeciwka graniczy z cudem.  Nad Zalewem Zemborzyckim zamontowano nowe śmietniki, tyle, że z drugiej strony Zalewu. Szkoda, że starych nie zamontowano na ul. Grzybowej gdzie miasto do dzisiaj nie zdecydowało się na postawienie jakiegokolwiek śmietnika.  Śmieci więc lądują w lesie albo na prywatnych posesjach jako prezencik od biesiadujących w lesie śmieciarzy.  Gdyby Strażnicy miejscy zechcieli łaskawie przedrzeć się przez grzybowy busz z pewnością złowią wiele ryb na czterech kółkach nie używając przy tym żadnej przynęty.

Puszka z Palikotem

Palikot im bliżej wyborów tym bardziej zachowuje się jak złość i kupa nieszczęścia wylewająca się niczym zawartość uwolniona z puszki Pandory.  W audycji radiowej "Radia Zet" powiedział do Moniki Olejnik:

"Jaka jest różnica między Jarosławem Kaczyńskim,
który doprowadził do katastrofy smoleńskiej,
ma na sumieniu dziewięćdziesiąt kilka osób,
a Grzegorzem Piotrowskim,
który zabił jednego ks. Popiełuszkę?"

Jeżeli Palikot podda się badaniom psychiatrycznym i biegli wykryją u niego  chorobę psychiczną nie będę tym faktem zdziwiona, a nawet uznam, iż nie można oceniać jego wypowiedzi w, której porównuje Jarosława Kaczyńskiego z ludzką postacią wcielonego zła, mordercą ks. Popiełuszki, a jednocześnie oskarża go o morderstwo własnego brata,Prezydenta Polski i towarzyszących mu jak to określa dziewięćdziesięciu kilku osób.  Póki co choroby nie stwierdzono i mam nadzieję, że Sąd nakaże mu odszczekać haniebne oszczerstwa  pod Adresem Jarosława Kaczyńskiego, których dopuścił się nie pierwszy raz.  Tym razem mam nadzieję jest to o jeden most za daleko dla Palikota i spadnie on w przepaść niebytu politycznego.
Na dnie puszki Pandory była nadzieja, mam nadzieję, że po zabójczej dawce złowrogiego i śmierdzącego g.... jakim chce nas uwalić Palikot jest i nadzieja, którą są nadchodzące wybory zwiastujące koniec Palikota w polskiej polityce.

Grabarczyk ocalony

I tym razem Grabarczyk nie został odwołany broniony niczym małe lwiątka przez matkę.  Tym razem zaś nie pozwolono lubelskiej bukietowej obdarować go bukietem świeżych kwiatów. Przynajmniej nie oficjalnie, a może cichaczem nie zauważona przemykając sejmowymi korytarzami przemyciła grabarczykowe kwiecie. Polska w rozkopach nie przypominającymi żadnej budowy z ministrem niczym jeden z  bajkowych sąsiadów.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Pazerna trójca PO z Lublina

Mucha, Kulka i Gąsior-Marek obkleili niemal wszystkie lubelski słupy i latarnie. Za karę muszą za swoje własne pieniążki uzbierać kosmiczną kwotę, a mianowicie 2 tysiące złotych na miejsca słupowe dla partyjnych kolegów.  Mucha już nie chce więcej obklejać, Kulka skarży się, iż wcale tak bardzo nie obkleił, a Gąsior-Marek już zapowiedziała, że zakupuje  nowe miejsca do obklejania.  Bukietowa klei bez wytchnienia, a mucha z 2 jak to mucha z 4 czy z 2 skrzydełkami pomacha i nad Gąsior-Marek doleci. Kulka się toczy w nieznanym kierunku i trudno coś obstawiać. Coś czuję, że ta co nie ma ciągnąć dalej zaleci, a bukietowa klejeniem nie wyciągnie najlepszego wyniku dla lubelskiej PO.

Wyrozumiała sędzina

Sędzia Barbara Piwnik, która swojego czasu znana była jako Groźna Piwnik z wiekiem złagodniała. Marek P. zamordował swojego sąsiada za to, że ten odmówił składania korzystnych dla niego zeznań w sprawie o znęcanie się nad rodziną.  Zdaniem sędziny nie zachodzą przesłanki o charakterze ogólnym, ani też  szczególnym, nie wynika również by podejrzany podejmował jakiekolwiek działania zmierzające do utrudnienia toku postępowania. Zamordowanie człowieka nie jest żadną przesłanką do przedłużenia tymczasowego aresztowania?  Zabicie człowieka dlatego, że odmówił składania korzystnych zeznań na korzyść mordercy nie jest podstawą do istnienia podejrzenia, iż dopuści się on mataczenia? Brak opinii ze strony biegłych psychiatrów co do stanu zdrowia psychicznego, a co za tym idzie brak wiedzy odnośnie tego czy człowiek ten pozostając na wolności stwarza zagrożenie dla innych nie jest podstawą do przedłużenia tymczasowego aresztowania? To co zdaniem tej sędziny jest podstawą do przedłużenia tymczasowego aresztowania i czy jej zdaniem w ogóle taka podstawa istnieje.
Niedawno na skutek jak to delikatnie określono nieszczęśliwego zbiegu niekorzystnych okoliczności wypuszczono z więzienia człowieka, który nie powinien z niego wyjść. Wyszedł i zamordował żonę, córkę i pasierbicę.  Jak będzie tym razem nie wiemy i obyśmy znów nie usłyszeli pokrętnego tłumaczenia o nieszczęśliwym i niekorzystnym zbiegu okoliczności, który ponownie może skutkować jeszcze większą tragedią.  Takie orzeczenia potęgują w nas obywatelach uzasadniony lęk i brak poczucia sprawiedliwości jak i bezpieczeństwa.  Sąd to nie miejsce na wyrozumiałość, a morderca musi być odizolowany od społeczeństwa, na którym nie można testować istnienia zagrożenia ze strony sprawcy morderstwa.

Buraki na salonach

Panowie z PSL co chłopami-rolnikami od lat nie są, a jedynie słomę z butów gubią lansując się na chłopów "intelektualistów" co to o tym, że ze wsi są przypominają sobie jedynie przed wyborami buraka przynieśli.  Hofman nie skrytykował filmiku wyborczego rolników, a filmik pseudo rolników na którym rolników próżno szukać, lansuje garniturki, kapelusiki i wymuskanych aktorów oraz polityków. Odwracanie kota ogonem czy też buraka łodygą do góry nie zmieni faktu, iż PSL myśli tylko o swym bycie. Być w parlamencie do wyborów, a przed wyborami na cudze konie, traktory i brony by "bronić" polskiego chłopa przed złem czyhającym w nie chłopach i nie peeselach.  Sianokosy zaliczyć i dożynki nie kosząc oczywiście bo garniturek przecie nowy chcą zagonić do urn prawdziwych chłopów by oddali głos na chłopów miastowych.  Gdyby PSL nie silił w się w filmikach na  wyprodukowanie miejskiego chłopa, a po prostu pokazał kawałek prawdziwej wsi nie naraził by się na powszechną drwinę ze swojej miernej produkcji filmowej zasługującej jedynie na wielką malinę.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Pan Kulka

Widziałam zabawny plakat z kandydatem na posła co zowie się Kulka. Kulka na plakacie ma napisane: uczciwy, bez kantów.  Ci, którzy kulce plakaty wieszali w miejscu gdzie jest uczciwy przekreślili słowo uczciwy drutem, a zostało, że bez kantów. To, że kulka jest owalna i bez kantów to wiem, a z tą uczciwością to przecięcie drutem, już sama nie wiem.  Uczciwy czy nie ale okrągły to znaczy bez kantów ma się rozumieć.

Napieralski Znokautowany

Wybrał się nieświadomy swej bliskiej przyszłości Grzegorz Napieralski pod warszawski szpital by tam głosić program wyborczy SLD.  Pod szpitalem napotkał szarego człowieka (tak przedstawiła się kobieta), który zadał mu kilka ciosów, a wszystkie one były celne i nie doczekały się żadnej riposty.  Pani spytała wprost skąd Napieralski chce pozyskać dużą dawkę pieniędzy w budżecie na to by jak powiedział leczyć nasze bezcenne zdrowie w polskich szpitalach na najwyższym poziomie bez podnoszenia składki i by szpitale były dobrze zarządzane przez dobrych dyrektorów.  Szary człowiek szybko i precyzyjnie zadał pytanie, a Napieralski z równą szybkością, a może jeszcze szybciej dał nogę spod szpitala, który miał być środkiem do uzyskania poparcia, a stał się ringiem z nadchodzącym świetnie przygotowanym bokserem.
Niech znokautowany Napieralski, a w zasadzie tchórzliwy Grzegorz, który bojąc się kolejnych ciosów i nie będąc w stanie odeprzeć żadnego z nich stanie się przestrogą dla innych polityków, którzy chcą nas karmić obietnicami bez pokrycia.  Już wcześniej Napieralski ośmieszył się mówiąc, że każde dziecko powinno mieć  laptopika  za pieniążki z budżetu państwa.  Wszystkim po równo jak za komuny. Niektóre dzieci mają laptopika to będą miały dwa, inne nie mają co jeść, a głodne dostaną laptopika by móc na jedzonko spoglądać w monitorek, a jeszcze inne dostaną go na chwilę by rodzice alkoholicy zamienili go na coś bardziej przydatnego w postaci płynnej z promilami. A wszystko to na koszt państwa drodzy państwo.  Hojny Grześ idzie i sypie przez miasta i wsie z magicznego worka co zwie się SLD bajeczne opowieści o fantastycznej treści.  Jego zdaniem zdrowie jest bezcenne, a ja mówię, że fantazja jest od tego aby bawić się na całego słuchając fantastycznych opowieści Grzegorza Napieralskiego.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Wyspa skarbów

Rolnik z Lipnicy pow. Bytowski od 30 lat dzierżawi wyspę porośniętą trawą.  Zdaniem urzędników wyspa ta z wyspy trawiastej stała się wyspą  zalesioną. Za wyspę z trawą rolnik płacił 40 zł rocznie, a za wyspę las ma zapłacić 60000 tys. zł miesięcznie!
Wyspa ta to prawdziwa wyspa skarbów tyle, że są to skarby nie liściaste czy też iglaste, a latające.  Wyspa należy do Rezerwatu Ostrów Trzebielski i na wyspie żyje kilka tysięcy ptactwa, w tym gatunki chronione prawem europejskim. Do tej pory rolnik zgodnie z zaleceniami ornitologów z Akademii Pomorskiej w Słupsku wypasał na dzierżawionej wyspie krowy.  Za 60000 zł miesięcznie krów nie będzie wypasał na wyspie chyba, że z przyzwyczajenia popłyną na nią nie mając świadomości jak drogo wyjdzie  skubanie drzew trawiastych.
Drzew jak nie było tak nie ma na wyspie, a krowy przestały trawkę wygryzać to i ptaki niebawem przestaną na wyspie pomieszkiwać.  Zamiast chłopa zwolnić z jakichkolwiek opłat, a nawet mu dopłacać do mało rentownej hodowli krów, które  odwalają robotę za urzędników i państwowe kosiarki ekologicznie bez użycia łodzi spalinowych i kosiarek płyną z napędem kopyt by pyskiem trawkę skubać wrabia się go w las.
Urzędnicy człowiekowi wilkiem, a i krowom się przy okazji oberwało.
Jak dla mnie urzędnicza wyspa skarbów to prawdziwy wykop stulecia  trudny do przeskoczenia.

groch z kapustą

W Sejmie i Senacie zasiądą różnej maści osobnicy, którzy do tej pory kojarzeni byli z wieloma branżami nie mającymi nic wspólnego z polityką. Aktorzy, aktorki, tata Dody, sportowcy i inni chcą w naszym imieniu rządzić Polską, zasiadać w komisjach i tworzyć prawo.  To, że ktoś nazywa się Tusk, Kaczyński czy też ma inne znane nazwisko i z tego powodu startuje w wyborach to zwykłe łapanie głosów na wydmuszkę.  Tata Dody jest tatą Dody i niech tak zostanie.  Doda ostatnio wymachiwała długopisem członkiem, który notorycznie wsadzała do ust, mam nadzieję że tata używa innych pisaków nie kończących się penisem.  Do sejmu chciała wjechać pani tańcząc na rurze z, której SLD jednak zrezygnowało. Może nie tańczyła na rurze profesjonalnie, a może rura była za, krótka. Na listach są również ludzie tak wiekowi, że niepewne jest to czy do wyborów dożyją, a jeśli dożyją to ile z czteroletniej kadencji przeżyją. Jest czas na pracę i na odpoczynek, a posłem czy senatorem powinno się być w latach swojej świetności. Emerytura ta nie kara, powinien być ustawowo określony wiek kandydata od -do, w którym może być naszym reprezentantem.
W parlamencie powinni zasiadać politycy, którzy wykazali się jako politycy samorządowi, mający doświadczenie, których można rozliczyć z ich wcześniejszych poczynań.  Gra się w filmach, a w parlamencie robi się politykę i nie jest to też miejsce dla tatusiów.  Potrzebni są nam doświadczeni politycy i ludzie będący fachowcami takimi jak chociażby prawnicy.  Sejm i Senat to nie groch z kapustą i nie każdy się tam nadaje.  Czasami człowiek nie wie co ogląda, czy to film, igrzyska, a może polityka.

Na wesoło

PSL stawia na discoludowo i chce nas skatować kawałkiem o naszym domu, Polsce naszej, narodu więzi nasz zaściankowy PSL.  Ugrupowanie, które na rolnikach siedząc wciska im kit nieco lepszej jakości od kitu, którym karmiła wieś Samoobrona. PSL tak zatroszczył się o polskie uprawy, że poparł ustawę o nasiennictwie, którą na szczęście zablokował Prezydent Komorowaski czym w moich oczach zyskał kilka punktów.  W obciachowej pieśni ludowej zabrakło zwrotu lubimy GMO by rolnikom w polu modyfikowane ziele rosło.  PSL KRU-sem stoi i stać będzie bo niczym innym zaskoczyć nas nie chce. Śpiewać każdy może raz lepiej raz gorzej, a gorzej i głupio aż nie wypada. Niestety gorzej i głupio też każdy może.

środa, 24 sierpnia 2011

Wolność

Wywalczyliśmy sobie wolność, a teraz polskie sądy naszą wolność ograniczają.  Wolność słowa w Polsce jest dopóki ktoś przewrażliwiony i zakompleksiony jak np. PO nie wniesie sprawy do sądu. Dla jednych Polska jest w budowie dla innych w bałaganie, a dla jeszcze innych czymś innym Polska może być. Każdy człowiek czy partia polityczna wyrażająca poglądy określonej grupy ludzi ma prawo do postrzegania Polski tak jak ją widzi i nie musi być to postrzeganie zgodne z wizją partii rządzącej, która odpowiada za stan państwa.
Po dobrowolnie objęła stery nad Polską i musi liczyć się z krytyką. Nie chcą się w tej kampanii chwalić, a krytykować nie pozwalają.  Partia, która może się chwalić swoimi osiągnięciami zawsze z nich korzysta w trakcie kampanii wyborczej, a jak nie ma czym łapie za słówka i każe rozstrzygać sądowi.  Tym razem się udało albo i nie bo słowa te, żyją własnym życiem i zapadły w pamięć milionom Polaków. Dla mnie osobiście Polska jest w bałaganie i nie zmieni tego odczucia żaden wyrok.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Lepsza Mucha

Joanna Mucha artykuł przeczytała i w końcu o dzieciach niepełnosprawnych się dowiedziała. W porę po czterech latach Polski w budowie budownicza mucha odkryła, że budowniczy PO zapomnieli o dzieciach niepełnosprawnych i o tych sprawnych również.  Refleks raczej nie do pozazdroszczenia, a spostrzeżenia polegające na stwierdzeniu, że nie ma rozwiązań systemowych o czym wszyscy wiemy są zbędne.  Na takie spostrzeżenia i wprowadzenie zmian systemowych PO powinna się porwać cztery lata temu jak wygrała wybory, a nie kusić nimi pod koniec kadencji Sejmu.
 W Lublinie już Mucha obsiadła słupy w centrum miasta i kusi z nich lepszą polityką, a z tego co pamiętam Tusk zapewniał, że polityki to PO nie robi.  I w końcu sama zaplątałam się jak mucha w pajęczej sieci i nie wiem  czy PO politykę robi cze nie robi.  A jak robi to robi pod głos, a włos się na głowie jeży.

Wszystko jest na sprzedaż

Można nawet sprzedać dług Domu Samotnej Matki co właśnie uczyniła miejska spółka w Poniatowej (woj. lubelskie). Jak się okazuje miejsce, które powinno być szczególnie chronione i wspierane przez państwo jest przez to państwo sprzedane w imię robienia kasy.  Kobiety, które spotkało w życiu nieszczęście, a znalazły schronienie w domu, który zapewnia im organizacja pozarządowa gdyż państwo im nic nie zapewnia i ma je w nosie są sprzedawane jak prosiak, który wyląduje w rzeźni.  Szkoda, że nie można sprzedać urzędników dopuszczających się tak haniebnych decyzji uderzających w najsłabszych na Madagaskar.

sobota, 20 sierpnia 2011

Naga prawda

Minister edukacji narodowej Katarzyna Hall pozazdrościła celebrytkom i sama wystąpiła w roli gwiazdy. W tym celu zorganizowała ustawkę przedwyborczą, a jako rekwizytu nie użyła teki ministra, którym jest, a własnego ciała.  Żucono nam cztery fotki Hall z opuszczonymi spodniami ukazujace kobietę raczej niezbyt urodziwą w średnim wieku z tendencja schyłkową, której ciało pozostawia wiele do życzenia.  Swojego czasu dumnie prezentowała swe wdzięki Sandra Lewandowska z Samoobrony, która przynajmniej miała co pokazać.  Pani minister nie mając nic ciekawego do zaoferowania nam wyborcom chce nas skusić na swoje nieapetycznie wyglądające ciałko nie mieszczące się w kategorii ciacha.  Ale jak mówi Anna Przybylska nawet z obwisłej dupy można zrobić atut.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Różowy Palikot i Dżaga

Palikot jak wiadomo uwielbia szokować i potrzebuje zainteresowania ze strony mediów. W celu podtrzymania swojego istnienia w mediach do niedawna wykorzystywał świńskie ryje, wibratory czy koszulki z napisem jestem gejem. W związku z tym, że wyczerpał zapas rekwizytów przerzucił się na różową Dżagę, która swojego czasu zachwalała lodożerców by zażerali się koralem.  Palikot poprosił Dodę by została twarzą kampanii wyborczej Janusza Palikota, a biorąc pod uwagę, iż jej ostatnia płyta przeszła prawie nie zauważona jest duże prawdopodobieństwo, że nią zostanie.  Doda na różowym tronie w różowym gorsecie, a w tle różową szminką pisane wypociny palikocie.  Nie wiem jak nisko trzeba upaść by się podnieść, niektórym upadek nie tylko nie pozwala się podnieść, a nawet prowadzi ich do rozwiązań ostatecznych.  Niedawno Lepper, który jak na siebie osiągnął więcej niż można było sobie wyobrazić po odbiciu się od dna nie tylko nie wypłynął już na salony, a nie umiejąc pogodzić się ze sromotną porażką odebrał sobie życie.  Hojarska po klęsce Samoobrony trafiła na parking samochodowy i jakoś radzi sobie ze sprzedażą biletów parkingowych. Palikot po klęsce mając duże zasoby finansowe nie trafi raczej na parking samochodowy czy też do miejskiego szaletu by tam wydawać papier toaletowy. Ale już niebawem na własną prośbę dokona się kres jego gierek politycznych.  Czy po wyborach odbije się od dna i czy to ewentualne odbicie będzie miało jakiś związek z polityką jest wątpliwe. Ja czekam na nowe wcielenie Janusza, ponieważ ostatnio ciągnie go do muzyków związanych z różnymi gatunkami muzycznymi może będzie prekursorem czegoś nowego.  Może zagra nam coś czego w świecie muzycznym jeszcze nie było i w końcu zapisze się w kartach historii tyle,że muzyki.

sobota, 13 sierpnia 2011

A za czym kolejka ta stoi

A stoi za numerkami, a numerki wydają do 11.  Na prezydenckim dywaniku dyscyplinującym zasiadł dyrektor Wydziału Komunikacji w Lublinie, a prezydent Żuk wyhłostał go słownie. W związku z tym, że urzędnicy udali się na urlopy, a "upierdliwi" obywatele pomimo urzedniczych urlopów nadal przychodzą i chcą swoje sprawy załatwiać utworzyła się gigantyczna kolejka niczym w PRL.
Kiedyś od 4 rano stało się za mięsem, meblami, RTV, AGD i innymi dobrami luksusowymi, a teraz stoi się za upragnionym numerkiem.
Dyrektor realizując politykę urlopową swych pracowników zapomniał wywiesić karteczkę informującą mieszkańców Lublina, iż w związku z urlopami urzedników również i oni muszą realizować politykę urlopową obywateli dla "dobra wspólnego".  Kiedyś już pisałam o urlopach w lubelskim ZUS i o tym by do końca wakacji unikać urzędów, ale kolejek od 4 rano nie przewidziałam.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Gąsior-Marek tęskni za spokojem

Posłanka z Lublina tęskni za spokojem i w związku z tym pisze na swoim blogu o niespokojnym świecie. Pisze o zamieszkach w Północnej Afryce, o zamieszkach w Grecji  i Wielkiej Brytanii oraz o angielskiej aferze podsłuchowej.  Jednym słowem wrzuta, wrzućmy wszystko do jednego worka i poprośmy o spokój jeżeli tak jak posłanka zaliczamy się do tęskniących za spokojem.  To co dzieje się w Północnej Afryce to nic innego jak walka ludzi o prawo do życia w demokratycznych państwach o co i my walczyliśmy jeszcze nie tak dawno, a o czym często zapominamy i niedoceniamy.  Grecja to kryzys, który sama sobie zafundowała swoim nieróbstwem.  Zamieszki w Wielkiej Brytanii do których pretekstem było zastrzelenie przez Policję czarnoskórego mężczyzny w okolicznościach, które jeszcze nie zostały wyjaśnione to problem wszystkich krajów mających kolonie.  Brytyjczycy chcąc nie chcąc jako byli właściciele kolonii mają na karku wielu emigrantów z byłych kolonii na głowie, którzy żyją w gettach. Zazwyczaj nie pracują i żyją z zasiłków, a gangi, handel bronią i narkotykami są tam na porzadku dziennym.  Afera podsłuchwa zaś to wypadek przy pracy, zapewne w dzisiejszych czasach wszyscy warci podsłuchu sa podsłuchiwani co raczej spowoduje większą czujność pozostałych podsłuchujacych niż jakieś zmiany w tej dziedzinie.
Czy Wielka Brytania jak twierdzi Gąsior marek to wzór państwa demokratycznego tego nie wiem ale wiem, że zamieszki jakie mają tam miejsce z całą pewnością nie stanowią zagrożenia dla demokracji. Podobne zamieszki swojego czasu były w U.S.A czy Francji i trwały one kilka dni. Jest to zmartwienie głównie dla Policji, a nie dla obywateli będących w przeciwieństwie do nas ubezpieczonych niemalże od końca świata.
Dziwi mnie miksowanie ze sobą spraw nic nie mających ze sobą współnego,  które u Gąsior-Marek wywołują tęsknotę za spokojem.  Mieszkańcom Północnej afryki trzeba życzyć denokracji, a nie spokoju, Grekom by wzięli się do roboty, a Anglikom by przywrócili ład na londyńskich ulicach.
Posłance zaś rzyczę by z rozwagą bez tęsknoty za spokojem spokojnie myślała co chce napisać na swym blogu tym bardziej, że już może być spokojna o swoją jedynkę.

Dwanaście

Hel-Lublin dwanaście godzin jazdy samochodem po polskich drogach. Polska w budowie to za mało, Polska bez dróg to adekwatne określenie tego po czym się jedzie i jak się jedzie.  Droga, a raczej jej brak powoduje, że człowiek po wakacjach nad polskim morzem i "przyjemności" polegającej na podskakiwaniu razem z samochodem w,  którym siedzi kilkanaście godzin, nie chce nad to morze jechać przez następnych kilka lat.  Ja nad morze nie wybieram się w przyszłości, no może balonem albo statkiem powietrznym, ewentyalnie pieszo.  Z Lublina do Rzymu dojechałam po 24 godzinach, a jest to nieporównywalnie większa odległość. Wystarczy pokonać tor przeszód w postaci polskich dróg, który kończy się wraz z terytorium RP by poczuć przyjemność wynikającą z prowadzenia samochodu.  U nas buduje się tak jak w bajce sąsiedzi gdzie  wszystko trzeba rozwalić by można było dalej budować.  I tak budujemy bez końca krzywe, dziurawe drogi obrośnięte drzewami śmierci, które pilnują tego by kierowca uciekając przed zderzeniem nie miał możliwości ich uniknięcia.  Ekologiczne drzewce śmierci karzdego dnia przyjmują na swoją porośniętą korą klatę to co nie rozwali się na dziurawej drodze, a zechce polecieć na bok. 
Nam szczęśliwiw udało się dojechać do domu, a nawet dojechać dalej. Jesteśmy w Krakowie co udało nam się osiągnąć po 5 godzinach telepania drogowego. Telepało nas w nocy więc jechaliśmy tylko 5 godzin zaliczając przy tym długi objazd. O tym, że to cały czas objazd wiedzieliśmy dzięki błogosławionej nawigacji, a nie dzięki znakom, których nie było.  Po wizycie w Krakowie czeka nas rozkosz polegająca na drodze do Nysy w postaci autostrady.  Uwielbiam odcinek Kraków-Nysa gdzie mam rzadką okazję do tego by bezpiecznie dodać gazu i jechać jak człowiek w cywilizowanym kraju po normalnej drodze. Tak więc bez żalu bijąc się niemalże o kierownicę z mężem o to kto ma doznać tego przywileju polegającego na prowadzeniu wyjadę niebawem z Krakowa.

Hokus pokus

Hokus pokus czary mary oto rzecznik nasz wspaniały co by walczyć z dyskryminacją kobiet obecnie żyjących chce nas chronić przed rekonstrukcją wydarzeń mających miejsce dwiescie lat temu, które to wydarzenie było ostatnim spaleniem czaronicy w Europie.  Reszel chce świętować dwustulecie spalenia ostatniej czarownicy w kontekście historycznym, a nie je kultywować jako dobre rozwiązanie polegające na spaleniu człowieka na stosie za czary.  Elżbieta Radziszewska Pełnomocnik Rządu ds. równego traktowania nie ma chyba pojecia czego pełnomocnikiem jest skoro chce ingerować w rekonstrukcje historyczne nic nie mające wspólnego z równym traktowanie.  Na codzień spotykamy się z dyskryminacją, która dotyka kobiety, mężczyzn, w tym osoby niepełnosprawne oraz osobyo innej orientacji seksualnej cz też innej narodowości i innym kolorze skóry. Rzecznik ds. równego traktowania ma ingerować tam gdzie równe traktowanie jest zagrożone albo go poprostu nie ma, a nie zajmować się rekonstrukcją historyczną palenia czarownicy na stosie.  spalonej 200 lat temu czarownicy już nic nie pomoże, a tracenie czasu i ośmieszanie instytucji rzecznika ds. rownego traktowania jedynie obrazuje bezsensowność jego istnienia. Prawo obowiązujące w Polsce powinno samo w sobie być gwarantem równego traktowania, a nie pełnomocnik, który jak wynika z jego działań nie tylko nie działa tam gdzie powinien, a nawet chce ingerować w rekonstrukcje historyczne.  Skoro jednak jest ten zbędny pełnomocnik i na jego istnienie wydawane są publiczne pieniądze to powinien on zajmować się sprwami do, których został powołany i ingerować tam gdzie łamane są prawa równego traktowania obywateli żyjących tu i teraz.

Wszyscy chcą kochać

Wszyscy chcą kochać wszystkich, którzy mogą jak magnes przyciagnąć do list głosy wyborców. Z takim zamysłem SLD układając listy wyborcze nie wzięło pod uwagę, że ci do których SLD zapałało miłością interesowną na taki romans nie maja ochoty.  Na listach umieszczono kobiety parytety i specjalistę od produkowania polskich homohobów w osobie Roberta Biedronia, których w rzeczywistości jest niewielu.  Tyle, że kobiety parytety i Biedroń nie będąc osobami naiwnymi szybko zorientowali się, iż ich spadanie z list i przerzucanie z miasta do miasta niczym zepsutego jaja jest w rzeczywistości chęcią wykorzystania ich w wyborach niczym wabików mających przyciągnąć samca. Wabiki najpierw z list pospadały na pozycje gwarantujące nie wejście do Sejmu po czym same z zakłamanej listy zeskoczyły.  Samo zeskoczenie nie jest może groźne dla SLD ale pokazanie prawdziwej twarzy przez prawą rękę Napieralskiego w osobie Marka Wiklińskiego już tak.  Wikliński stwierdził, że może stał się obiektem adoracji ze strony Biedronia. Gdyby takie słowa padły z ust polityka nie związanego z SLD został by wyzwany od ciemnogrodów i homofobów będącym zagrożeniem dla osób o innej orientacjji seksualnej.  Biedroń w ciętej ripoście zapowiedział koniec SLD, który mam nadzieję kiedyś nastąpi, a listy wielką ściemą z czym się również zgadzam.
Na nic kaliszowe tańce na Paradzie Równości i kręcenie tyłkiem z hasłem "Wszyscy chcą kochać".   Wyrolowanie Biedronia przez SLD ostatecznie odbiera tej partii głosy osób o innej orientacji seksualnej, a jednocześnie pokazuje prawdziwe oblicze sojuszu, który w nazwie powinien zawierać jeszcze słowa : sojusz kocha wszystko co głosy daje.  A ze swej strony wyborcom i tym, których pokochał daje wszystko to co ma czyli ściema na maksa.

środa, 10 sierpnia 2011

Czerwona kula

Zgaduj zgadula czyja to kula z takim hasłem powinna wystartować w wyborach do Senatu Izabela Sierakowska. Toczy swoją czerwoną kulę z zaklejonym logo PO, która oficjalnie nie popiera, a pod stołem nogą popycha w kierunku Sejmu czerwoną do szpiku kości Sierakowską, chce nas PO zwyczajnie oszukać.  Sierakowska niczym mały robaczek wyłazi z szufladki w, której na zawsze powinna pozostać  zaszufladkowana.   Ta miłośniczka władzy ludowej dążąca do utrwalania władzy ludowej, walcząca o zachowanie uprawnień ubeków, domagająca się pamięci dla PRL i rozkosznie obchodząca święto 1 Maja jak i manifę 22 lipca chce nam wmówić, że jest świetną kandydatką do reprezentowania nas w Senacie.
Ile takich  NN kul chce do Sejmu wtoczyć PO jeszcze nie wiem, ale można się spodziewać, że przynajmniej kilka. W końcu jeszcze kilka takich czerwonych kulek większego kalibru toczy się po polskiej ziemi i można tak na przykład wykorzystać Jaruzelskiego. Jaruzelski posiadający godną pozazdroszczenia emeryturkę i w związku z tym leczący się u najlepszych lekarzy nie licząc się z kosztami zapewne pożyje jeszcze trochę, a może nawet przez długie trochę.  Lubię czerwone korale i czerwone na talerzu, a w Sejmie czerwone róże no i oczywiście polską biało-czerwoną flagę, ale nie mieści mi się w głowie by chcieć tam jeszcze czerwoną kulę umieścić.  A czerwona kula z napędem platformerskim swobodnie sobie hula, PO uchachana chce zrobić  nas w czerwonego balona.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Seksmisja

W polskim Senacie jest siedem kobiet i nie zanosi się na to by było ich więcej, może pojawi się 9, ale nie o 9 więcej, a 9,8 albo ponownie 7.  Senat jest zdominowany przez mężczyzn, którzy wciskają nam kit, że parytet na listach będzie. Nie będzie i w związku z tym Napieralski na swoich listach, które miały być listami parytetami robi czystki spychając kobiety z wyborczej drabinki.  Nie wiem co się stać musi by kobiety zaczęły być traktowane jak równorzędni partnerzy w polityce mające takie same możliwości brania udziału w życiu politycznym jak spychacze.  Być może realne widmo seksmisji mające całkowicie wyeliminować mężczyzn z życia może by naszych krajowych samców -polityków sprowadziło na ziemię by opadły im klapki z oczu i ujrzeli by, że w tym pięknym kraju jest więcej kobiet niż mężczyzn. Samcza misja rządzenia krajem  zamieszkałym zarówno przez mężczyzn jak i kobiety musi w końcu przejść do lamusa. Nie żyjemy w epoce kamienia łupanego, a samiec od dawna nie zajmuje się przynoszeniem zwierzaka na obiadek i zapładnianiem tempawej  samicy.  Obecne samice pozbywszy się jaskiniowego otępienia same decydują czy chcą być zapładniane i bez trudu przynoszą zwierzaki zarówno dla siebie jak i dla rozleniwionych samców rozwalonych przed telewizorem popijających browarka.  Najwyższy czas zapalić czerwone światło dla spychacza listowego Napieralskiego i innych podobnych mu samców, których jest więcej i w końcu skończyć samczą misję w kraju nie będącym własnością samców.

czwartek, 4 sierpnia 2011

Siedem

Siedem godzin trwała nasza podróż z Warszawy na Hel.  Przez sześć godzin telepało naszym samochodzikiem jak małym kutrem podczas sztormu, aż w końcu dojechaliśmy do punktu wyboru. Jechać tak jak jakieś dziewięćdziesiąt procent samochodów przed nami, czy jak mniejszość pojechać zgodnie z drogowskazem na uwaga, AUTOSTRADĘ. Z duszą na ramieniu pojechaliśmy na autostradę nie mając pewności, że tam będzie bo jak wiadomo polskie znaki czasami pokazują coś czego nie ma, albo jest ale jakby w krzywym zwierciadle.  Tym razem było to co na znaku, a było tego szczęścia, aż 100km za 17.50zł.  Za 17.50 autostrada świeci pustkami i tylko czasami śmiga po niej frajer taki jak my, który z każdym tankowaniem płaci państwu haracz, a jadąc zabójczo długim kawałkiem autostrady dokłada do niego za każde 100 km kolejne 17.50.  Póki co droga do d..y, a pogoda idealna słońce i jeszcze raz słońce i bez opłat za promienie słoneczne.